Walka o moralną niezależność – „Ludzki głos”, reż. Pedro Almodóvar

W czasach lockdownu nowy film krótkometrażowy Pedro Almódovara jest chyba najbardziej realnym i odpowiednim rodzajem produkcji filmowej: opowieścią o kimś odizolowanym, pełnym żalu, niespokojnym, niezdolnym do określenia, czy obecne aranżacje są przypadkowe, czy trwałe, wycofującym się w cień własnej osobowości.

Na wstępie warto nadmienić, że „Ludzki głos” to taki trochę „oszukany” filmowy anglojęzyczny debiut Almodovara, jest to bowiem film krótkometrażowy. Trwa raptem ok. 30 minut.

Reżyser od wielu lat był namawiany przez liczne studia i producentów na stworzenie filmu w języku Shakespeare’a i dotąd za każdym razem odmawiał. Fakt, że w końcu to zrobił, ale na własnych warunkach i w formie niepełnego metrażu, można uznać, ze pewnego rodzaju zagranie na nosie oczekiwaniom. Nie żeby niedługi czas trwania filmu „Ludzki głos” oznaczał, że Almodovar poszedł na skróty, czy jego najnowsze dzieło było przez to niepełne. Wręcz przeciwnie.

Nowe dzieło hiszpańskiego reżysera jest luźno oparte na sztuce scenicznej Jeana Cocteau z 1930 roku pod tym samym tytułem. Sztuka została zaadaptowana przez Rosselliniego w latach 40., a także stanowiła inspirację dla Almódovara w filmie Kobiety na skraju załamania nerwowego (1988).

Tilda Swinton gra kobietę, która jest bliska czegoś podobnego. A może skraj jest już dawno za nią. Mieszka w czymś, co wydaje się być mieszkaniem w Hiszpanii. Mieszkanie jest żywo i bogato przedstawione w soczystych czerwieniach i pomarańczach, które pojawiają się na ekranie, z nutą retro - wystroju, który mógłby istnieć tylko w filme Almódovara. Kobieta w sztuce rozmawia przez telefon w udręce z kochankiem, który ją właśnie opuścił - i to też robi Swinton, tylko z bezprzewodowymi słuchawkami, podczas gdy torby mężczyzny są spakowane i gotowe do wyjścia na korytarz, a jego pies, nieszczęśliwy i zdezorientowany, że ​​również został porzucony, skacze ufnie za nią, gdy niespokojnie kroczy po mieszkaniu lub w do sklepu z narzędziami, aby kupić siekierę. Potrzebuje jej do odrobiny daremnej pseudo-przemocy, której jedynym skutkiem może być pogorszenie jej samopoczucia.

W "Ludzkim głosie" akcja rozgrywa się w studiu filmowym, nie w przestrzeni miejskiej, stąd wrażenie zamknięcia się potęguje. W charakterystycznych almodóvarowskich wnętrzach każdy detal ma znaczenie. W efekcie doświadczenie podawania tekstu aktorka określa jako podwójnie trudne do wypowiedzenia. Ze względu na emocje bohaterki po rozstaniu i z powodu wejścia w tak dookreślone miejsce, jakim jest filmowy świat Pedro.

Almodovar z typową dla siebie, kiczowatą manierą i narracyjną swadą pozwala sobie w opowieści na dekonstrukcję własnej filmografii.

Pełno tu więc charakterystycznych dla niego tropów i motywów: przerysowania, kampu, malarskiej maestrii, odwołań do innych form sztuki. Zwróćcie choćby uwagę na zestaw książek i płyt DVD, które przegląda protagonistka; Quentin Tarantino pojawia się tu zaraz obok klasyków literatury. Reżyser raz jeszcze podchodzi do rzeczywistości w sposób ironiczny, przetrącając ją i zakrzywiając, nawet wtedy, gdy centralną dla wydarzeń postać ogarnia dojmujący smutek.

Nie trzeba wcale 120 minut, by opowiedzieć angażującą historię o uczuciach i ich różnych odcieniach. Almodovar przypomina, że zasłanianie się ograniczonym czasem nie jest żadną wymówką – nie ilość, a jakość się liczy. Jakość umiejętności opowiadania oraz scenariusza, w tym przypadku luźno opartego na sztuce Jeana Cocteau pod tym samym tytułem.

Gra aktorska Swinton ma teatralny styl. Jest w tym coś lodowatego; jest to głos kogoś, kto nie chce zrzec się swojej godności lub racjonalności i po prostu poddać się arii smutku. Nawet zażywanie pigułek nie pozwala jej całkowicie odpuścić- a przy okazji jest coś bardzo słodkiego w tym, że pies ją budzi, liżąc jej ucho. Tilda zamienia samotność i dezercję głównej bohaterki w surowiec budujący dramat nowego filmu krótkometrażowego Almódovara.

Ludzki głos to przede wszystkim laurka dla fanów twórczości hiszpańskiego reżysera. Skondensowana wersja wszystkich środków artystycznych, za które Almodovar jest uwielbiany. Ludzki głos to też fascynująca przeprawa przez kalejdoskop emocji, tyleż samo melodramatyczna co huśtająca się na granicy delikatnej satyry.

Przeczytaj także:

Autor

Korposzczur za dnia, a po godzinach fan wegetariańskiego jedzenia, lomografii, ukulele i literatury pięknej. Wylał morze łez na “Przełamując fale” Larsa von Triera. Z uśmiechem na ustach wspomina każdy z kilkudziesięciu seansów filmu “Shrek” i żywi ogromne przywiązanie emocjonalne do produkcji Pedro Almodóvara. Za najlepszy film uważa: “Fanny i Aleksander” Ingmara Bergmana oraz “Szatańskie tango” ​Béla Tarra.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x