Przywrócić harmonię – „Metamorfoza ptaków” (2020)

Wyróżniona Grand Prix i nagrodą publiczności 20. MFF Nowe Horyzonty „Metamorfoza ptaków" Catariny Vasconcelos to kojąca wizja świata, który otula niczym wytęsknione matczyne ramiona. Lekiem na saudade - portugalską tęsknotę za minionym, nieuchwytnym czasem szczęścia okazuje się przywrócenie nierozerwalnych więzi łączących człowieka z naturą.  

Triz - pierwsze słowo padające w „Metamorfozie ptaków", imię nieżyjącej babci reżyserki otwiera drzwi do utraconej przeszłości, wspomnień, minionych wcieleń członków rodziny Vasconcelos. Oznacza także powrót do harmonii i naturalnego ładu, przywracając człowiekowi należne mu miejsce w strukturach wszechświata. Wskrzeszony na taśmie filmowej duch Beatriz staje się centralną postacią autobiograficznego eseju, matką-drzewem, zakorzenionym w ziemi i dziedzictwie przodków, symbolizującym wszystko co bliskie i oswojone, z którego bezpiecznych gałęzi dzieci-ptaki samotnie odlatują w daleki świat. Wokół tego porównania Catarina Vasconcelos kreuje oniryczne dzieło o pamięci, przemijaniu i miłości. 

Śmierć, która wykracza poza indywidualne doświadczenie kresu

W jednej ze scen ubrana w żałobny strój postać próbuje ze wszystkich sił utrzymać to upadające drzewo - za rozpaczliwym gestem kryje się pragnienie nie tylko uratowania od śmierci, ale też niedopuszczenia do rozpadu podstaw prywatnego świata. W debiutanckim filmie portugalskiej reżyserki śmierć wykracza bowiem poza indywidualne doświadczenie kresu, wylewa się na bliskich umierającej osoby, każdego pozostawiając z niemożliwym do wypełnienia ubytkiem, pozbawionych cząstki istnienia. Dzieci po śmierci matki zostają pozbawione pnia, łączącego to, co bezpieczne z nieznanym, stając się obdartymi z poczucia przynależności duchami, a mężowie - żeglarze przynależący do wody, tracą wszelkie korzenie na stałym lądzie.  

Balansująca na granicy dokumentu i fikcji „Metamorfoza ptaków" to podzielona na dwie części opowieść o trzech pokoleniach, połączonych przeżywaną żałobą. Pierwszą część stanowi kolaż wspomnień i pamiątek po Beatriz samotnie wychowującej szóstkę dzieci w Portugalii czasów dyktatury Salazara, podczas gdy jej mąż Henrique śle miłosne listy z zamorskich kolonii. W filmowych kadrach w opłakującego Triz męża wciela się jego syn, ojciec reżyserki, w drugiej części przeżywający stratę swojej żony, matki autorki „Metamorfozy ptaków". W poetyckiej wizji Catariny Vasconcelos żałoba po śmierci dwóch matek i żon splata się ze sobą, jedna przeradza się w drugą, włączając śmierć w nieprzerwany odwieczny cykl natury, któremu nieprzerwanie podlegają wszystkie stworzenia. Historia rozpoczyna się więc tak jak rozwój życia na ziemi - od żywiołu wody, z którym swój los łączy Henrique. Jego związek z Triz to początek stałego życia na lądzie, skupionego wokół drzewa - ostoi rodziny, skąd następne pokolenie wyfruwa w dorosłość, rozpoczynając nowy cykl.

Odwieczny rytuał

Korzenie matki-drzewa sięgają więc znacznie głębiej niż więź z przodkami, z portugalskim dziedzictwem, czy wreszcie z całą cywilizacją. Odnawiają relacje ze światem natury, umiejscawiając człowieka w kole umierania i ponownych narodzin, podważając narzucony przez europejską kulturę ostateczny, fatalistyczny wymiar śmierci. Odczuwanie żalu z intymnego, jednostkowego doświadczenia zmienia się w odwieczny rytuał, przeżywany przez wszystkie żywe istoty, a poczucie wyobcowania prowadzi do przepoczwarzenia, nieuchronnej metamorfozy, związanej z rozpoczęciem kolejnego etapu życia. W tych uniwersalnych przemianach reżyserka dostrzega sens istnienia, naturalny proces, z którym nie można walczyć, a poddanie nurtom życia, tym samym którym podlegają ludzie, zwierzęta, rośliny, powoli przemienia smutek i przeżywaną żałobę w źródło ukojenia i pociechy.

W przepięknych, malarskich kadrach wyzwolenie z brzemienia czasu objawia się poprzez powolne przechodzenie z ciasnych dusznych wnętrz mieszkania Beatriz ku otwartej przestrzeni najwyższego pasma górskiego w kontynentalnej Portugalii o znaczącej nazwie Serra da Estrela - Góry Gwiazdy. Dzieci-ptaki wzlatują więc pod samo niebo, wtapiając się w pejzaż będący pomostem między znanym i nieznanym, między materializmem doczesności a transcendencją, zostawiając za sobą mały domowy światek i stając się częścią wszechświata. Podczas gdy rozpaczliwe próby zachowania minionych chwil w ołtarzach z mebli, obrazów, zabawek okazują się daremne, zwiastowane przez śmierć odrodzenie pozwala bohaterom odnaleźć ślady przodków w sobie, w pierwotnych zjawiskach podlegających cyklom niezależnym od czasu linearnego.

Choć tak osobiste, dzieło Vasconcelos to także subtelny portret portugalskich kobiet, z delikatnie naszkicowanymi liniami łączącymi bohaterki z historycznym tłem.

Już imię nieobecnego męża, odziedziczone po księciu - żeglarzu odpowiedzialnym za portugalską zamorską ekspansję czyni z Triz reprezentantkę pokoleń Portugalek. Zepchnięte na margines i pozbawione podstawowych praw przez politykę António de Oliveiry Salazara, kobiety w rzeczywistości same podejmowały decyzje, odpowiadały za zarządzanie domem i wychowanie dzieci podczas wieloletnich wypraw mężczyzn w nieznane krainy. Polemizując z przesłaniem pieśni fado opowiadających zazwyczaj o tęsknocie żon za mężami, którzy wypłynęli w morze, wykonywana przez córkę Triz ballada opowiada o kobiecie, która nie ma zamiaru udawać, że oddalenie nie zmieniło jej uczuć do wybranka, a wypowiedź narratora o roli kobiety jako kury domowej zostaje zagłuszona przez szum suszarki do włosów.

W Polsce 2020 te głosy Portugalek przez lata nie przenikające przez ściany lizbońskich kamienic brzmią nadzwyczaj głośno. W uzasadnieniu swojej decyzji jury Festiwalu Nowe Horyzonty nazwało „Metamorfozę ptaków" wizualnym listem miłosnym do wszystkich mam. Pokuszę się by powiedzieć więcej: film Vasconcelos to czuła apologia mam, córek, wszystkich kobiet, ich spojrzeń, ich opinii, wrażliwości, delikatności, siły i wytrwałości. W filmie Vasconcelos kobiety wydają się cichą podstawą społecznego porządku, międzyludzkich więzi i współodczuwania, wzajemnego wsparcia, miłości i bliskości - słowem wszystkiego co upragnione, utęsknione, niezbędne, a tak dalekie i abstrakcyjne w obecnej rzeczywistości.

Okazuje się, że saudade - uczucie bliskie melancholii czy tęsknocie za tym, co nieosiągalne  unoszące się w przepełnionych nostalgią kadrach, w rodzinnych wspomnieniach, w aluzjach do obyczajów i historii szerzy się poza portugalskie granice. Przepełnione miłością dzieło Catariny Vasconcelos to uniwersalny, ponadczasowy traktat o poszukiwaniu i akceptacji siebie. Związki z przyrodą, więzi z innymi ludźmi, wreszcie wolność jako nadrzędna wartość pozwalająca na odnalezienie swojego miejsca składają się w „Metamorfozie ptaków" na delikatne, ciepłe upamiętnienie tych, którzy choć podlegający przemianom świata natury, wciąż odradzają się w ludzkiej pamięci.

Przeczytaj także:

Autor

Magister filmoznawstwa, podróżniczka, pasjonatka surfingu, niespokojny duch. Współpracuje ze Stowarzyszeniem FilmETER. W zeszłym roku oglądała filmy drogi i pędziła autostopem na Festiwal Filmowy do Cannes. Teraz śni o Australii, tęskni za Portugalią, a w smutnych pandemicznych bezkinowych czasach na pocieszenie ogląda głównie swoje ulubione filmy. W koło.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x