Producent i jego pieniądze, a scenarzysta i jego teczka

Po napisaniu stosownego scenariusza następuje moment, w którym scenarzysta musi przygotować swoją teczkę, czyli zbiór prac i dokumentów, które po przedstawieniu odpowiedniej osobie przekonają ją do kupienia naszego pomysłu, w sensie metaforycznym i dosłownym. Wszelkie pitchingi i przetargi są nieodzownym elementem tej branży, a odpowiednie przygotowanie do nich jest kluczowe dla dalszego etapu realizacji stworzonego pomysłu. Warto zatem uporządkować i wyjaśnić znaczenie poszczególnych z nich. O części już wcześniej wspominałem, jednak teraz skupię się nie na tworzeniu synopsisu czy treatmentu, a na ich pragmatycznym zastosowaniu.

Gdybym miał uporządkować kolejność podstawowych prac przynależących całościowo do teczki, uwzględniając ich przydatność dla nas samych, będących w procesie pisania scenariusza, rzecz miałaby się następująco:

Treatment > SCENARIUSZ > Synopsis > Magiczne zdanie

Natomiast jeśli miałbym strzelać, które z powyższych będą rozpatrywane jako pierwsze przez producenta, reżysera, czy też kogokolwiek zainteresowanego naszym pomysłem, kolejność ich ustawiłbym następująco:

Magiczne zdanie > Synopsis > Treatment > SCENARIUSZ

Z czego wynika ta różnica? Cóż, najpewniej jest to kwestia języka, jakim te teksty się posługują. Dla producenta najważniejsze będzie “mięso” projektu, to też w pierwszej kolejności przeczyta te załączniki, które w najkrótszy możliwy sposób będą opisywały film. Scenariusz, który znajduje się na samym końcu producenckiej uwagi, jest zazwyczaj czytany na ostatnim etapie, bowiem winien on być gotowym produktem. Ponadto scenariusz sam w sobie ciężko przeczytać w taki sposób, by poczuć emocje, by wyobrazić sobie obraz. Od tego są reżyserzy i operatorzy obrazu. Natomiast producent będzie chciał zrozumieć przekaz na tyle jasno, by mógł następnie sprawnie przewidzieć czy warto inwestować w pomysł. Dlatego też najważniejszym dokumentem jest treatment, którego napisanie może zająć równie dużo czasu co stworzenie samego scenariusza.

Dla scenarzystów treatment ma dwojakie zastosowanie.

Po pierwsze pozwala na uporządkowanie przebiegu historii, jeszcze w trakcie jej pisania. Na tym etapie forma treatmentu jest niczym nieograniczona - ma być przystępna przede wszystkim dla twórcy. Po drugie zaś, treatment jest naszą główną reklamą. Synopsis pełni zasadniczo podobną funkcję, jednak jest o wiele bardziej skondensowany. Zazwyczaj jest to format jednej lub dwóch stron, a jego głównym przesłaniem jest streszczenie historii, tak więc nie ma tam miejsca na emocje, przedstawienie wszystkich bohaterów, czy też wyraźnie wyróżnienie wszystkich zwrotów akcji. Analogicznie rzecz ma się z magicznym zdaniem, które jest jednolinijkowcem. To ono będzie otwierać naszą teczkę, tak więc jego waga jest również niebagatelna, ponieważ jeśli nie będzie wystarczająco chwytliwe, cała teczka pójdzie do kosza. Z tym, że z magicznego zdania dowiemy się jedynie ogólnego rejonu, na którym położone są tory naszej historii.

Warto wspomnieć również o drabince.

Pełni ona taką samą rolę jak treatment dla scenarzysty, jednak pomijając pojedyncze przypadki, drabinka nie jest wymagana w teczce. Dobrze skonstruowana drabinka powinna zawierać takie informacje jak scenę, bohaterów w niej występujących, to co robią i jak się przy tym czują. Dwa lub trzy zdania, nie więcej. I tak scena po scenie. Osobiście preferuję drabinkę zamiast treatmentu, głównie ze względu na przejrzystość. Treatmenty pisane bez ograniczeń często przybierają ogromną postać nawet 50 stron. Trudnym jest późniejsze odszukanie konkretnego wątku, który chcemy sobie przypomnieć podczas pisania, choć do właściwego pisania scenariusza potrzebne są i treatment, i drabinka.

I na sam koniec chciałbym podkreślić to, co już podkreślałem nieraz. Każdy twórca ma swój indywidualny styl pracy. To, w jaki sposób stworzymy teczkę, zależy od nas. Pamiętajmy jednak, aby nadany przez nas komunikat był zrozumiały dla naszego odbiorcy, czyli producenta, od którego będą zależały dalsze losy scenariusza. 

Przeczytaj także:

Autor

Student filmoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim, który swoje zainteresowania teoretyczne kieruje w stronę kina japońskiego, ze szczególnym naciskiem na animację. Jeśli zaś chodzi o praktyczne tworzenie filmu, największą uwagę przykuwa do pracy ze scenariuszem. Na tej płaszczyźnie swoje doświadczenie zbiera przez poznawanie lektur najbardziej uznanych scenarzystów, jak i przez rozmaite plany zdjęciowe i warsztaty.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x