Harry Potter – o magii narracji ze szczyptą proroctwa na przyszłość

Pewnie niejedna tegoroczna impreza andrzejkowa pozbawiona będzie magicznej aury. W naszych mało optymistycznych czasach, zabawy z wróżbami i przepowiedniami w roli głównej, wydają się spacerem po bardzo cienkiej linie, gdzie szansa na katastrofę wzrasta z każdym krokiem. Podczas gdy medialne prognozy na przyszłość wieszczą samo zło, a za oknem mrok zdominował trzy czwarte doby, sama myśl, o tym że moglibyśmy jeszcze wytopić sobie z wosku zły omen wywołuje dreszcz. Rytuał ugina się pod ciężarem codzienności. 

Nie potrzebujemy przelewać wosku przez dziurkę od klucza, by przewidzieć przynajmniej jeden aspekt przyszłości - tej popkulturowej.

Gdy Amazon Prime realizuje serial według prozy Tolkiena, Netflix szykuje Różowe lata dziewięćdziesiąte, a HBO zapowiada specjalny program z okazji 20-lecia Harry’ego Pottera, już wiadomo, że od wczesnych lat dwutysięcznych dzielą nas lata świetlne. Po drugiej młodości horrorów w duchu lat osiemdziesiątych, po zalewie filmów superbohaterskich, po produkcjach w duchu  kina nowej przygody, czas zaszczepić tęsknotę za słodką beztroską w nowym pokoleniu. Nostalgia moi mili.

Pandemia? Inflacja? Potyczki z dorosłością? Rynek filmowy już czeka z otwartymi ramionami, gotów otulić futrzastym kocem w barwach Gryffindoru, pocieszyć pamiętną melodią Johna Williamsa, wreszcie zasiać w naszych sercach nadzieję, przypominając  o ulubionych bohaterach z dzieciństwa wygrywających ze złem. 

Gratuluję Generacjo Z - otrzymałaś definicję i własną literę w konsumenckim alfabecie, przyszedł czas, by rynek filmowy odpowiedział na Twoje nieuświadomione potrzeby - bo choć różnisz się od X-ów i millenialsów, lek na całe zło, na trudy współczesności, na niepewną przyszłość wciąż bazuje na tym samym składniku - powrocie do dzieciństwa. Dwadzieścia lat to filmowy cykl życia,  nadchodzi renesans Śródziemia i Hogsmeade.

Czym skorupka za młodu nasiąknie

Drzewiej bywało… Gdy przyszłość stoi pod znakiem zapytania, a zmiany walą nam się na głowę, pragniemy jakiejkolwiek namiastki kontroli, chociażby w filmowym świecie. Tak samo jak czerpiemy rozrywkę z kina gatunkowego z jego rozpoznawalnymi strukturami, tak cieszą nas powroty do kinowych światów wykreowanych przez Warner Bros. na początku XXI wieku. Wszak nasze gusta kształtowały się przede wszystkim w dzieciństwie  i w latach nastoletnich, gdy byliśmy najbardziej otwarci na nowe odkrycia. Filmy i piosenki z tych lat przywołują w nas wspomnienia beztroski, bezpieczeństwa, wprawiając nas w dobry nastrój.

,,Amerykański przemysł filmowy skupia się na budowaniu nostalgii wokół mitów, wizualnych klisz, symboli związanych z reprezentacją Hollywood jako fabryki snów”

 

 

- pisał w 2018 roku Thomas Leitch. Zaledwie trzy lata później z mitu o blaskach Hollywood zostały już tylko zgliszcza: wszak pod podszewką pamiętnych, chwytających za serce historii, krył się niejeden ludzki dramat - nadużycia przez lata zamiatane pod dywan, wreszcie przebiły się do społecznej świadomości.

To zaledwie przykładowy wycinek, gdzieś w cieniu większych pozytywnych zmian związanych na przykład z reprezentacją mniejszości w kinie. Poza tym, nie zapominajmy też o huraganie postmodernizmu, który niby już nieco osłabł, ale zasiał w naszych umysłach niewiarę, zamiłowanie do  ironii czy uczulenie na naiwność i sentymentalizm. Im bliżej filmowemu lub serialowym hitowi do rzeczywistości tym trudniej wywołać w widzu nostalgię - spełnienie współczesnych standardów często narzuca nam interpretacyjne tropy, skłania do analizowania treści, a wprowadzone w łopatologiczny sposób (ach ten Netflix) dystansuje od historii. Dlatego tak nas (i wielkie wytwórnie filmowe) kuszą magiczne światy - na tyle bliskie, by widzowie potrafili zrozumieć ich struktury i zidentyfikować się postaciami, na tyle dalekie, aby niedosięgły ich ludzka zgnilizna i cywilizacyjne defekty.

W tym kontekście historia czarodzieja, która rozpoczęła się w szkicach na serwetkach w kawiarni w Edynburgu wydaje się strzałem w dziesiątkę i jak dotąd ostatnim fenomenem na tak dużą skalę.

Potteromanię, która wybuchła po premierze pierwszych tomów sagi, podsyciły filmowe adaptacje, zagarniając kolejne roczniki dzieciaków czekających na sowę z listem przy łapce. Utrzymanie żarliwego zainteresowania młodego widza przez 10 lat powstawania kolejnych filmów było karkołomnym zadaniem, zwłaszcza że losy Chłopca który przeżył śledziliśmy, nim platformy streamingowe przyzwyczaiły nas do czekania na kolejny sezon rok i dłużej. Harry’emu Potterowi udało się to, przy czym poległy Opowieści z Narni i Złoty Kompas -  bohater dorastał wraz z widownią, świat przedstawiony z kolorowego i przytulnego w Harrym Potterze i Kamieniu Filozoficznym w kolejnych wcieleniach stawał się coraz bardziej mroczny i skomplikowany. Magia ukształtowała wyobraźnię pokolenia i rozwijała się wraz z nim. Z kilkulatków wymachujących patykami i rzucających na siebie zaklęcia na trzepaku, wyrośli dwudziestokilkulatkowie, którzy zmęczeni codziennością oglądają maraton filmów o Hogwarcie i robią w internecie testy na patronusy.

Nieprzemijająca siła opowieści o chłopcu z blizną w kształcie błyskawicy tkwi w konstrukcji narracji. Zdaniem wielu badaczy losy Harry’ego Pottera wpisują się teorię Josepha Campbella dotyczącą archetypicznych schematów narracyjnych. Słynna publikacja amerykańskiego mitoznawcy Bohater o tysiącu twarzy podbiła serca opowiadaczy historii - zainspirowała m.in. George’a Lucasa czy Stanleya Kubricka i wciąż ułatwia zrozumienie niesłabnącego powabu niektórych historii.

Według Campbela najważniejsze, liczące tysiące lat mity pochodzące z całego świata posiadają wspólną strukturę - tzw. monomit. Jego centrum stanowi archetypiczna podróż bohatera, podczas której przechodzi on przez kolejne etapy: oddzielenia, inicjacji i powrotu. W skrócie: bohater w zwykłym świecie, otrzymuje wezwanie do przygody w fantastycznym świecie. Jeśli bohater zaakceptuje wezwanie i ruszy do nieznanego świata, będzie musiał nabyć umiejętności i potwierdzić swą niezwykłość, nim stawi czoła próbom i przeszkodom, którym będzie musiał podołać sam lub wraz z pomocnikami. W zamian za przejście prób bohatera czeka ostateczna nagroda. W fazie powrotu postać powróci do stanu sprzed przygody bogata w wiedzę i głębokie zrozumienie. Na swojej drodze spotka też postaci zaczerpnięte z teorii Junga na czele z mentorem, cieniem, pomocnikiem czy tricksterem.

Korzystając z teorii znanych z prac m.in. Junga i Freuda autor Bohatera o tysiącu twarzy zaproponował także uniwersalny model bohatera - wybraniec poszukujący prawdy o sobie przechodzący różne fazy: wojownika, niewinnego, czarodzieja - chudy okularnik mieszkający w komórce pod schodami idealnie wpisuje się w jego wykładnię.

Harry'ego poznajemy jako osierocone niemowlę, trafiające do domu na Privet Drive - do zwyczajnego mugolskiego świata, do którego ewidentnie nie należy.

W pierwszej scenie troje czarodziejów w aksamitnych szatach wypowiada jeszcze nad dzieckiem przepowiednię, która ukonstytuuje postać w fantastycznym świecie: wszyscy będą znać jego imię. 

Przez kolejne dziesięć lat życia chłopiec jest obiektem drwin, uszczypliwości, nawet przemocy ze strony najbliższego otoczenia. Los Harry’ego jeszcze się pogarsza, odkąd  domostwo zaczynają okupować sowy z listami zawierającymi informację, kim naprawdę jest bohater - Dursleyowie nie chcą wyjawić prawdy. Wśród burzy i sztormu następuje ujawnienie - kudłaty półolbrzym w futrze z norek w roli opiekuna zabiera Harry’ego w podróż do świata magii.  

Przechodząc przez zaczarowaną ścianę na Peron 9 i ¾ bohater rozpoczyna etap inicjacji - trafia do miejsca, w którym rozwinie swoje niezwykłe umiejętności - Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Ponieważ chłopiec odziedziczył moce po rodzicach - nauka magii związana jest też z odkrywaniem kolejnych kart układanki, kim jest bohater, skąd pochodzi i co wydarzyło się w przeszłości. Z drugiej strony wraz z magią, pochodzącą od antagonisty, której ślad stanowi blizna na czole, Harry od początku będzie mierzył się z mrokiem ludzkiej duszy. W fazie inicjacji Harry Potter jak sugeruje jego pozycja w drużynie Quidditcha (quiddity - esencja, istota rzeczy) jest Szukającym - nie tylko złotego znicza, w szerszym wymiarze - szukającym prawdy.

Po przekroczeniu granic magicznego świata, pojawiają się kolejne wezwania - w obrębie każdej części Harry przeżywa konkretną przygodę zasygnalizowaną w tytule, stanowiącą dodatkowo element większej struktury rozwijającej się na przestrzeni całej serii. Przez sześć lat bohater powtarza dwie pierwsze fazy podróży. Dopóki jego nauka nie zostanie ukończona, nie będzie gotowy na finałową część tej większej, życiowej misji. Kolejne przygody ukazują jego postępy i ewolucję postaci: najpierw przeszkody są czysto zewnętrzne jak trzygłowy pies czy nauczyciel służący Voldemortowi, w trzeciej części chłopiec gotowy jest przekroczyć zewnętrzne bariery i stanąć twarzą w twarz z największymi lękami uosobionymi w postaciach boginów czy  dementorów.

W czwartej po raz pierwszy świadomie mierzy się ze śmiercią... Każdy rok stawia przed nim trudniejsze wyzwanie, któremu potrafi sprostać dzięki rosnącym umiejętnościom, wsparciu przyjaciół i emocjonalnej odporności. Naukę przynoszą mu spotkania z rozmaitymi postaciami uosabiającymi archetypy Mentora, Cienia, Trickstera - bohaterowie na przestrzeni całej historii przybierają różne maski, ukazując kolejne oblicza swych osobowości i wpływając na stopień skomplikowania historii. By uratować społeczność czarodziejów przed tyranią Lorda Voldemorta Harry niczym arturiański Parsifal musi odnaleźć ostateczne panaceum - figuratywnie najważniejszą informację lub dar, który bohater może ofiarować innym po przygodzie np. interwencję, która ratuje Syriusza przed dementorami.

Jednak aż do Igrzysk Śmierci żadne panaceum nie okazuje się dość silne by wyleczyć magiczny świat. Ponieważ choć co wakacje Harry wraca do Dursleyów, jego życiowa podróż nie wkracza w fazę powrotu - w ostatnich scenach filmów Harry nigdy nie przekracza granicy magicznego świata. Mimo że kolejne przygody kończą się sukcesem, czarodziejski świat pogrąża się w mroku, a antagonista rośnie w siłę. Życiowa misja protagonisty wciąż nie jest zakończona.

Na przestrzeni siedmiu części Harry z dziecięcego wybrańca wyrasta na bohatera własnej historii. Chłopiec, który przeżył dopiero pod koniec cyklu, świadomie odpowiada na wezwanie do życiowej misji. Motyw przepowiedni obecny od pierwszej sceny Kamienia Filozoficznego jest ujawniany przez kolejne części, ale dopiero w Igrzyskach Śmierci w pełni poznajemy realia, w jakich Harry został naznaczony na wybrańca i na czym polega jego największa próba.

Według teorii Campbella Harry należy więc do grona bohaterów, którzy śladem biblijnego Jonasza połkniętego przez wieloryba, odrzucają wezwanie, póki przeznaczenie nie pcha ich w ramiona śmierci - muszą zmierzyć się z ostatecznością i odrodzić, by kontynuować zadanie, co dzieje się w scenie na wyimaginowanym dworcu King's Cross.

Ostatecznym panaceum mogącym uratować magiczny świat okazuje się siła poświęcenia i miłości. Dopiero ostateczne pokonanie Lorda Voldemorta oznacza wykonanie zadania. Spełniwszy swoją misję Harry Potter wyzwala się z władzy przepowiedni, oddaje swoje życie w ręce w przeznaczenia i zyskuje wolność, pozwalającą mu rozpocząć kolejny etap  - bohater jest kompletny,  pogodzony z przeszłością i teraźniejszością - spełniony. 

Podobnie jak w przypadku pokoleń mitycznych herosów, ostateczne zwycięstwo Harry'ego ma swoją cenę. Nawet różdżka i obrona przed czarną magią nie są w stanie uchronić go przed problemami i przeciwnościami - Oto część przesłania niosąca odbiorca największą dozę otuchy.  Walka z trudnościami, dążenie do obranego celu nie są proste,  ale ostatecznie wszystkie przeciwności można pokonać. Losy Harry’ego Pottera okazują się kolejną wariacją  na temat nadziei, wiary w swoje możliwości i  pragnienia samorealizacji: bohater może wyjść zwycięsko z opresji, bez względu na to, jak przytłaczający jest otaczający go mrok.

W sytuacji niepewności i zwątpienia, takich bohaterów potrzebujemy - pozwalajacych nam oderwać myśli od trudów rzeczywistości i stanąć oko w oko z uniwersalnymi lękami, przywracających wiarę w sens naszych działań. A przy tym zabierających nas w nostalgiczną podróż do przeszłości, gdy wszystko wydawało się możliwe, a logika i racjonalizm nie podcinały skrzydeł.

Autor

Magister filmoznawstwa, podróżniczka, pasjonatka surfingu, niespokojny duch. Współpracuje ze Stowarzyszeniem FilmETER. W zeszłym roku oglądała filmy drogi i pędziła autostopem na Festiwal Filmowy do Cannes. Teraz śni o Australii, tęskni za Portugalią, a w smutnych pandemicznych bezkinowych czasach na pocieszenie ogląda głównie swoje ulubione filmy. W koło.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x