[Viennale] Żyjąc chwilą – „Aftersun”, reż. Charlotte Wells

Choć „Aftersun” to film niesamowicie wolny, typowo niezależny (czyt. pełno w nim ujęć na martwą naturę, przeciągniętych spojrzeń oraz skupienia na gestach) i zwyczajnie prosty (bez żadnych pstrokatych ozdobników audiowizualnych), to w tym wszystkim kryje się piękno, zarówno to chronione przez krem z filtrem, jak i to surowe, rozgrzane do czerwoności. Przebłyski wspomnień o ojcu reżyserki wywrą wrażenie na tych, którzy naprawdę tego potrzebują - dzieciach lat 90-00., osobach żyjących nostalgią, albo tych, którzy pragną rozliczyć się z własną przeszłością. Wypisz, wymaluj, komuś takiemu jak ja.

Nie mówię jednak, że Wells stworzyła przełomowe dzieło, wszak nigdy nie miała takiego zamiaru.

Historia o samotnym, zdystansowanym ojcu, który zabiera swoją córkę na wakacje do Turcji, zachowuje z początku pozory filmu obyczajowego. Obserwujemy, jak nasza dwójka bohaterów przechadza się między basenami, jak chodzą do barów i na wieczorne występy, zajmując uciekający im wspólny czas. W pewnym jednak momencie pojawiają się emocje, znaki zapytania, rozważania i symbole. Śmiechy mieszają się z płaczem, a podczas niektórych scen robiło mi się wręcz duszno. Sam przyznam, że film poczułem w pełni dopiero na sam koniec, gdy z moich oczu zaczęły płynąć niekontrolowane łzy, których nie mogłem okiełznać przez całą drogę powrotną. A to, moi drodzy czytelnicy, nie jest łatwą sztuką.

Może to przez fakt, że sam wychowałem się w podobnych czasach, gdzie do sklepu chodziło się z walkmanem w dłoni, na komórki stać było tylko tych bardziej zamożniejszych. Ja sam czasem, z nudów, spędzałem wolne chwile poza domem, wygrzewając się w słońcu - „Aftersun” to nie tylko tego typu wspomnienie, ale również rozważania nad istotą ludzkiej pamięci. Bohaterowie uwieczniają swoje przygody na filmie w każdej możliwej chwili, nie chcąc, by wszelkie ślady po tureckich wakacjach po kilku dniach bezpowrotnie zniknęły. Oglądając ich pamiętniki, czułem, jakbym był tam razem z nimi. Zdecydowanie pomogła też przyjęta tutaj perspektywa dziesięcioletniej bohaterki, która prowadzi nas przez świat, jaki tylko ona sama widzi. Corio nie tylko gra Sophie, ale staje się nią na naszych oczach. Emocje przekazuje nam jak na dłoni, a partnerujący jej Mescal cały czas dotrzymuje młodej gwieździe kroku. Aż trudno uwierzyć, że dla niej to dopiero początek kariery, a dla niego ta sama kariera rozpoczęła się bardzo niedawno.

Również soundtrack idealnie odzwierciedla nie tylko czasy, w jakich rozgrywa się akcja filmu, ale też i wszechobecne uczucia.

Nieważne, czy słuchamy przebojów lat 90., tureckich piosenek, czy wstrzymujemy oddech podczas zatrważającej ciszy - wiadomym jest, co Wells chce, żebyśmy zobaczyli, poczuli i usłyszeli. Jak na debiutantkę, która w dodatku opowiada o własnych wspomnieniach, doskonale wie, jak prowadzić swoich aktorów. Aż trochę chciałoby się, by sama zagrała dorosłą już Sophie.

„Aftersun” pozostanie w moim sercu na bardzo długi, a może nawet wieczny, czas. To wręcz surowa historia o pamięci i uczuciach, jakie rozbudzają w nas wspomnienia, skąpana w wakacyjnym słońcu i zimnej ciemności wzbierającego morza. Prosta, lecz ujmująca, bardzo powolna, ale uderzająca w serce z pełnią swojej mocy. Może nawet zbyt osobista dla przyzwyczajonego do kina głównego nurtu widza - każdy film, który widziałem do tej pory na Viennale, spotkał się z gromkimi brawami publiczności, podczas gdy tym razem oklaski były dużo cichsze, trochę jak sam film.

Autor

Absolwent filmoznawstwa, z zawodu kucharz, czasem korektor komiksów i tłumacz. Wielki miłośników popkultury i historii Japonii, widz horrorów, kina queerowego i wszystkie, co związane z jego ulubionym studiem A24. W filmach najważniejsze są dla niego uczucia, jakie w nim wywołują, immersja kinowego doświadczenia i możliwość obcowania z odmiennymi kulturami. Jego ulubionym filmem jest kontrowersyjne „Spring Breakers”, które w 2013 roku otworzyło mu oczy na kino. Od tamtej pory łaknie coraz to nowszych filmowych doświadczeń. Do jego ulubionych twórców należą Gregg Araki, Dario Argento i Xavier Dolan.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x