A po walentynkach może czas na horror…?

Niezależnie czy walentynki spędzaliście z ukochanymi, rodziną, przyjaciółmi czy samemu, wraz z wybiciem północy można schować już balony w kształcie serc i dojeść ostatnie czekoladki (o ile jakieś nam jeszcze zostały), bo oto nadchodzi powrót do normalnościJeśli po weekendzie zakochanych macie już dość patrzenia na świat przez różowe okularya jednak na każdym kroku nadal napotykacie czerwone i różowe ozdoby pokryte w całości mieniącym się w świetle brokatem - to może czas na horror? Współcześni twórcy będący fanatykami tej kategorii kina gatunkowego oferują nie tylko świeże spojrzenie na tematy podejmowane przez horror, ale i stosują innowacyjne zabiegi potęgujące niepokój odczuwany przy odbiorze dzieła.  

Jeżeli w kontekście kina grozy najbliższa jest wam tematyka relacji rodzinnych i radzenia sobie z traumą to zdecydowanie należałoby się przyjrzeć bliżej twórczości Ariego Astera, która zamyka się na ten moment w dwóch tytułach (jeśli liczymy tylko filmy długometrażowe) 

Gdy w 2018 roku premierę miał pierwszy horror Astera widzowie wychodzili z kin w osłupieniu, współczesny odbiorca przyzwyczajony do jumpscare’ów połączonych z głośnym hukiem; znajduje się nagle w sytuacji odbiorczej, gdzie napięcie budowane jest stopniowo. Oczywiście nie twierdzę, że ten zabieg u amerykańskiego twórcy nie pojawia się wcale, jednak nie jest on głównym środkiem straszenia. Hereditary. Dziedzictwo (reż. Ari Aster) rozpoczyna się pogrzebem matki głównej bohaterki, można by napisać, że od tego momentu rodzinie zaczynają się przytrafiać ,,dziwne rzeczy”, ale jak dowiadujemy się później traumatyczne wydarzenia spotykały Annie (Toni Collette) odkąd ta sięga pamięcią. Wielką wartością filmu jest nie tylko nowatorskie podejście do gatunku, ale również twórcza interpretacja lęków znanych polskiemu odbiorcy choćby z lektury Granicy Zofii Nałkowskiej. Czy mamy władzę nad własnym losem? Czy mimo usilnych starań ostatecznie wszyscy stajemy się własnymi rodzicami? Aster wszystkie te rozważania dekoruje charakterystycznymi wydłużonymi ujęciami, znaczeniotwórczym montażem, autentycznymi dialogami- szczególnie udane są tu rozmowy Annie z Peterem; oraz świetną scenografią.  

Rok później do kin trafia drugi film reżysera podejmujący tematykę charakterystyczną dla folk horroruMidsommar (reż. Ari Aster) tak jak poprzedni film twórcy opiera się na traumie i jej konsekwencjach w relacji z otoczeniem, ale i samym sobą. Miejscem akcji jest odizolowana od cywilizacji szwedzka wioska, w której bohaterowie mają możliwość przyjrzenia się z bliska nieznanym im wcześniej tradycjom. Co ciekawe praktycznie cała akcja filmu ma miejsce za dnia, a jasne kadry wypełniane są dodatkowo białymi strojami członków społecznościTwórczość Astera zaskakuje niezwykle realistyczną brutalnością, postaci poddawane są rytualnemu uszkodzeniu ciała, dekapitacji czy spaleniu. Poza aspektem wizualnym należy również zwrócić uwagę na warstwę dźwiękową, która w obu dziełach reżysera odgrywa znaczącą rolę; kreuje nastrój sceny, buduje napięcie i poczucie niepokoju. Używane instrumenty smyczkowe tworzą dźwięki przywodzące na myśl utwory Krzysztofa Pendereckiego.  

Jeśli od kina grozy oczekujecie jednak nieco innych przeżyć niż te, o których pisałam w poprzednim akapicie, szczerze polecam również twórczość Roberta Eggersa (Czarownica: bajka ludowa z Nowej AngliiThe Lighthouse) czy Jordana Peele’a (Uciekaj!, To my). Eggers kreuje niezwykle artystyczne obrazy pełne odrażających scen, w których główni bohaterowie są odrealnieni czy niestabilni emocjonalnie. Jordan Peele oferuje natomiast horror silnie zakorzeniony w kulturze amerykańskiej z refleksją na temat problemu rasizmu i podziału klas społecznych. Na sam koniec polecę jeszcze jeden ciekawy utwór–W lesie dziś nie zaśnie nikt (reż. Bartosz Kowalski). Produkcja polska z 2020 roku jest hołdem dla klasycznego kina grozy, posługuje się rozwiązaniami fabularnymi znanymi ze slasherów pokroju Halloween (reż. John Carpenter), czy Piątek 13 (Sean S. Cunningham), silnie czerpie również z kampowej estetyki, co pozwala na przedstawienie zgodne z podejściem postmodernistycznym. 

Przeczytaj także:

Autor

Studentka filmoznawstwa Uniwersytetu Łódzkiego. Członkini Stowarzyszenia Filmowego FilmETER. Kinomanka, zainteresowana kinem współczesnym Dolana, Lanthimosa oraz postmodernistycznego kina Lynch’a i Greenaway’a.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x